Ułatwienia dostępu

Historia Gdyni

100 x 100

Czyli 10 000. Tyle lat temu na terenie dzisiejszej Gdyni pojawili się ludzie. Nie podążali za mamutem, leniwcem czy tygrysem szablozębnym, a przynajmniej nie ma na to dowodów. Nasza okolica w ich czasach, to wciąż trochę zagadka. Niepoznana. 

Z kolei 1000 lat temu, osadnictwo było już trwałe, a grody i wsie rozwijały się i rosły w siłę. W 1253 roku Gdynia została wymieniona w dokumencie, który zachował się do dziś. Zapisana – odtąd tak można już o niej mówić. Wsie wokół miały różnych właścicieli, ale żadna nie należała do Adamczewskich (sprawdzaliśmy to 1670 razy). Ich rozwój był zależny od siły regionu i sytuacji kraju. Kiedy ten uległ zaborcom, nastały nowe rządy, a przy tym inne czasy. Przyciągająca, czyli Gdynia „długiego” XIX wieku zaczęła przeobrażać się w letnisko. Takim zastała ją II Rzeczypospolita.

Symboliczna, czyli cud bez… cudów

W morze idziemy

Odzyskanie przez Polskę niepodległości w 1918 roku wiązało się z oparciem granicy kraju o Morze Bałtyckie (w roku 1920). Jej krótki morski odcinek kończył się przed Sopotem wchodzącym w skład miasta-państwa Wolnego Miasta Gdańska. 

Polska potrzebowała przystani morskiej dla przywozu broni, Marynarki Wojennej, obsługi ruchu migracyjnego, eksportu towarów… 

W 1920 roku eksperckie oko Tadeusza Wendy wskazało na Gdynię, przy której rozpoczęto budowę portu, później potwierdzoną ustawowo. Staraniem władz, przy zaangażowaniu nadzwyczajnych sił i środków, w kilkanaście lat powstał najnowocześniejszy i jeden z największych portów w Europie – baza flot, węzeł transportowy, ośrodek handlu, przemysłu i usług.

Mam swoje prawa! (Gdynia, 1926)

Gdyński port oddziaływał na sąsiedztwo, Pomorze, kraj, a także na region bałtycki i relacje międzynarodowe. W pierwszej kolejności wpłynął jednak na samą Gdynię towarzysząc w jej drodze z letniskowej wsi o liczącej 1300 mieszkańców do 127-tysięcznego miasta różnych zwyczajów i kultur.

Wspólnym mianownikiem były dla ówczesnych: ciężka praca, zdolność przystosowania do zmian oraz nowoczesność wyrażana stosownie do skali i możliwości – na przykład poprzez modernizm w architekturze. Miasto rosło dzięki wsparciu państwa oraz inwestycjom prywatnym. Zachłannie i bez wahania włączało okoliczne miejscowości, uwodząc innych (i zarazem siebie) hasłem „Wielkiej Gdyni”. Miara tej wielkości nie zamykała się tylko w liczbach. Do miasta przenosiły się urzędy (m.in. z Wejherowa i Pucka), organizowały instytucje, tu rozwijały się firmy. Gdynia wytrwale pracowała na swoją pozycję i markę.

Heroiczna

Wojna a życie 

Historia bywa przewrotna – markę Gdyni zastąpiły marki… III Rzeszy. Waluta, którą wprowadzono wcielając Gdynię i Pomorze do hitlerowskich Niemiec. Pomimo dzielnej obrony i ofiary życia, składanej licznie i często, nie uniknięto dramatu okupacji. Ta – już w Gotenhafen („Port Gotów”) – naznaczona była krwią polskich obywateli, tu mieszkańców Gdyni, przelaną podczas egzekucji w Lasach Piaśnickich, w obozie Stutthof, wskutek represji, w trakcie wysiedleń, w tzw. marszach śmierci, podczas nalotów i ostrzałów, ewakuacji, w konspiracji, na frontach wojny…

Życie a wojna

Pośród tej całej beznadziei, trwali polscy mieszkańcy. Ci, którzy uniknęli wywózek z miasta oraz ci przeniesieni i stłoczeni na jego obrzeżach. Bohaterowie bez peleryn. Niektórzy pracowali, aby utrzymać siebie i bliskich. Inni działali w Tajnym Hufcu Harcerzy czy podziemnym Gryfie Pomorskim. Część zawierała małżeństwa i gdy miłość okazywała się silniejsza niż strach, rodzili im się potomkowie. Pojawiając się w brutalnej rzeczywistości „pory burz”, w czasie niepewnej egzystencji. 

Byli też jeszcze inni – nowi mieszkańcy. Przekierowywani z Rzeszy lub przesiedlani z Łotwy i Estonii, przesunięci z Włoch albo przywiezieni ze wschodu jako jeńcy lub więźniowie. Również tacy tu urodzeni. Gdynia była ich portem, nawet jeśli nie domem.

Niezwykła – inna, ale jakże bliska

„Bo po nocy przychodzi dzień…”

Czy „Dzień Zwycięstwa” był słoneczny? I tak, i nie – w przenośni i dosłownie. Choć nowa rzeczywistość polityczna nie napawała optymizmem, wyniszczony wojną kraj nie miał sił na nowy etap walki. W Gdyni zaczęto porządkować i odbudowywać tkankę miejską oraz podnosić z gruzów port, jakże znów potrzebny. Przez niego trafiać miała międzynarodowa pomoc oraz docierać po tułaczce Polacy. Powracająca oraz nowa ludność reaktywowała lub zakładała firmy, współtworzyła przedsiębiorstwa na przykład rybackie, stoczniowe czy żeglugowe. Przedsiębiorstwa połowowe „Arka” i „Dalmor”, „Stocznia Gdynia”, Morska Obsługa Radiowa Statków „MORS”, „Baltona” – to tylko niektóre z nich.

Fale zmian

Polska Ludowa to łącznie 45 lat trwania, podczas których urodziła się… większość obecnych Gdynianek i Gdynian. Socjalizm i komunizm, wpływy „Wielkiego Brata” ze Wschodu, represje grup i osób, cenzura, realia „szarej” codzienności, gospodarka niedoboru, to jedna strona medalu. Powszechne: edukacja, ubezpieczenia społeczne i służba zdrowia – to druga. Gdynia też rosła – powstawały nowe przedszkola i szkoły, obiekty dla gastronomii, kultury, sportu… Planowano osiedla tworzące przestrzeń do życia. Miasto zachowało przy tym portowy charakter, a utrzymywane kontakty i handel (też marynarski) pozwalały na częściowe uzupełnienie braków. Nic dziwnego, że ogólnopolska moda na Gdynię wróciła. I już została.

Odważna, bo inną być nie mogła

Grudzień i Sierpień

Czarne: dzień, tydzień, miesiąc, rok, dekada. Kolor żałoby i straty, niektórym – w skrytości ich serc – towarzyszący do dziś, pomimo upływu lat. Wydarzenia Grudnia 1970 roku odcisnęły trwałe piętno na mieście i jego mieszkańcach. 17 grudnia, kiedy wezwani do pracy robotnicy docierali w okolice przystanku Gdynia Stocznia, otwarto do nich ogień. Zginęło lub zmarło od ran 18 osób, rannych było nawet powyżej dwustu. Świadków i rodzin poszkodowanych – tysiące.

Głosu innych tysięcy stłumić już się nie dało. Nadszedł sierpień 1980 roku i strajki w reakcji na kolejne podwyżki i szykany. Wkrótce powstał Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”. Ani stan wojenny (1981-1983) i internowania, ani późniejsze represje schyłku komunizmu nie powstrzymały procesu zmian – mury runęły…

Dynamiczna. 

Na drugie Sprinterka

Cała naprzód

Przemiany, które nastąpiły po 1989 roku nie były łatwe dla suwerennej Polski, również dla, już samorządnej, Gdyni. Transformacja stała się brzydkim słowem na „t”. Dla reliktów gospodarki socjalistycznej, również dużych gdyńskich zakładów pracy, często oznaczała upadek i to po latach agonii. Tzw. wolny rynek rządził się własnymi prawami; bezrobocie „szalało”. Tak hartowała się Gdynia… 
Jednak wypracowane przez dekady kontakty zagraniczne (np. z miastami siostrzanymi czy kontrahentami), atut w postaci portu, zaplecze kadrowe i jego otwartość na to, co nowe sprawiły, że Gdynia szybciej weszła na właściwy kurs. Nie pytamy zatem od kiedy Gdynia jest w Europie, skoro Europa zawsze tu była. W radiu, na hali targowej, w restauracjach, ale nie tylko. Honorowa Flaga Europy (1996), Honorowa Plakieta Rady Europy (1998), Nagroda Europy Rady Europy (2002) są tego najlepszymi przykładami.

Miasto poukładane

Zawiązały się samorządowe jednostki i spółki, zorganizowano transport, który stał się inspiracją dla innych ośrodków, tworzono bezpieczniejsze i bardziej dostępne miasto, rozwijano edukację, inwestowano w kulturę. Konsekwentnie, element po elemencie – jak w puzzlach. Najsilniejsi z sukcesami przeszli przez zmiany stając się wizytówkami miasta za granicą. Podobnie jak choćby koszykarki i koszykarze oraz ci, co na morzu. Gdynia, to medalistka wielu dyscyplin, nie tylko sportowych. 

Żagle przyciągają do miasta podczas zlotów jak The Tall Ships’ Races , a gwiazdy – na Festiwal Polskich Filmów Fabularnych, Open'er Festival. Poszukujący czegoś więcej ściągają między innymi na wydarzenia Nagrody Literackiej „Gdynia” czy Gdynia Design Days. 

Ci, których fascynuje historia, odwiedzają Muzeum Miasta Gdyni i Muzeum Emigracji – bo gdzie lepiej można poznać dzieje miasta i jego ludzi, jak nie właśnie tu.

Wspólna.
I kropka

Nasza

Mała i duża, barwna i w sepii, szybka i… bardzo szybka. Każda Gdynia: rolnicza, rybacka, kuracyjna, wiejska, portowa, biznesowa, innowacyjna, kulturalna, zabytkowa, sportowa, a nawet ta -hafen, była w mniejszym lub większym stopniu wspólna. 

Tworzona, wspierana, sławiona, broniona i odbudowywana przez państwo i samorząd, wspólnotę i społeczność, osiadłych i przybyszów. Taka jest właśnie nasza Gdynia, nasza Jubilatka. I niech taką pozostanie. Zatem – trwaj Gdynio, trwaj. Jesteś taka piękna! A historia… dopiero przed Tobą!

Jeszcze więcej historii

Bohaterowie Gdyni

Gdynia. Oś czasu